sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 10

(Diana)
Rano obudziło mnie zimne powietrze w pokoju, które wlatywało jak sądzę przez otwarte okno.
Byłam mega zmęczona i nie miałam ochoty wstać, jednak ten mróz na dworze nie pozwolił mi na dalsze drzemanie.
Gdy przetarłam twarz dłońmi wspomnienia z wczorajszego dnia wróciły do mnie i uśmiechnęłam się. Justin wiedział jak zbajerować dziewczynę. Ale nie mogę dać się omotać. Jest miły i zabawny, ale to nie zmienia faktu,że ledwo go znam. Wstając z łóżka na szafce nocnej znalazłam małą karteczkę.

"Spałaś tak słodko, że nie chciałem cię budzić.
Dziękuję za wczorajszy dzień i mam nadzieje na kolejne spotkanie.
 J."

Aww jaki on słodki. Ta...jasne. Niedawno rozstałam się z jednym, nie mogę teraz myśleć o drugim. Równie dobrze on też może okazać się skończonym dupkiem.
Nagle wróciły do mnie wspomnienia z wczorajszego wieczoru.

"Gdy wyszliśmy z  hotelu Justin otworzył drzwi od swojego samochodu i poczekał aż wsiądę, potem sam zajął miejsce kierowcy.  
-Zmęczona?- spytał widząc jak ziewam.
- Troszeczkę. - zaśmiałam się i usiadłam wygodniej na fotelu przymykając oczy.
Po kilku minutach odpłynęłam nie wiedząc co się ze mną dzieje, ale przebudziłam się gdy poczułam jak ktoś mnie podnosi.
-Gdzie masz klucze od domu księżniczko?- spytał zachrypniętym głosem.
-W torebce.- wymamrotałam wtulając się w jego klatkę piersiową.
I znów zapadłam w głęboki sen."

Z jednej strony się boje. Nie chce by Justin mnie oszukał bądź zranił. Ale z drugiej strony cieszę się, że go poznałam, że był przy mnie przez ostatnie dni. Gdyby nie on nadal pewnie opłakiwałabym tego drania.
Biip Biip.

Sara: " Gdzie zniknęłaś po imprezie? I czemu się nie odzywasz? Martwię się?"

A tak...całkowicie zapomniałam. Ona nadal nic pewnie nie wie.

Do Sara : "Spotkamy się? Musimy pogadać."

Nie musiałam długo czekać, gdyż po 10 min usłyszałam dzwonek do drzwi i okazało się, że stała za nimi właśnie Sara.
-Wow szybka jesteś.- powiedziałam z podziwem.
-Byłam w okolicy.- machnęła ręką i weszła do środka.
-Siadaj.-powiedziałam.- Chcesz coś do picia?-spytałam na co kiwnęła tylko głową.
-A wiec? Co się stało na imprezie?- dopytywała zaciekawiona.
-Nie jestem już z Bradem.- powiedziałam prosto z mostu, spuszczając głowę.
-Co? Ale jak to?- spytała zaskoczona.
-Zdradził mnie, ale nie chce już o tym wspominać. - szybko odrzuciłam od siebie złe myśli i zmieniłam temat.- Ale za to Justin..-powiedziałam w pół uśmiechu zagryzając wargę.
-Co? - zapiszczała radośnie.- Widzę, że dużo mnie ominęło. Opowiadaj.- usiadła biorąc ode mnie gorący kubek z herbatą.
-A wiec po imprezie zabrał mnie na plaże..-zaczęłam, a ona znów zapiszczała.
Gdy opowiedziałam jej o wszystkim ciągle się uśmiechała i nie wiedziała co powiedzieć. Co jakiś czas mi przerywała, ale wtedy ją uciszałam i kontynuowałam, a teraz nic nie mówi tylko się szczerzy jak mysz do sera. 
-No powiedz coś.- ponagliłam ją.
-Jacy wy jesteście słodcy.- wydusiła z podnieceniem w oczach.
-Daj spokój...ledwo go znam. Pomógł mi i był przy mnie gdy byłam w rozsypce, ale to wszystko.-powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
-Ta jasne..-powiedziała z niedowierzaniem. -Przecież widzę jak na siebie patrzycie.-powiedziała z wyższością.
-Daj spokój. Zrobiło mu się mnie po prostu żal, bo był przy tym gdy dowiedziałam się o zdradzie.- powiedziałam przewracając oczami.

biipbiiip...

Zmarszczyłam brwi wyciągając telefon. 
O wilku mowa. W sumie sama nie wiem skąd mam jego numer, ale nieważne, 

Od Justin: " Jak tam shawty? Obudziłaś się? "

-Widzę właśnie jak mu na tobie nie zależy.- usłyszałam głos Sary, która przyglądała mi się śmiejąc się.
-Napisał to prawda, ale jak dowie się,że wszystko okej to zniknie. Napewno.- chyba tylko siebie próbowałam przekonać.
Sama nie wiem co myśleć. Po co pisze? Czemu się mną tak interesuje? Skąd ma mój numer? Tyle pytań i brak odpowiedzi.
-No odpisz mu!- krzyknęła na mnie Sara widzą jak przyglądam się smsowi.
-Po co? Teraz jestem z tobą i nie chce sobie na razie zawracać głowy.- powiedziałam na co przewróciła oczami.
Dzień minął nam na śmianiu się i oglądaniu filmów. Nawet nie spostrzegłam się kiedy zrobiło się ciemno.
- Musze chyba się zbierać. Jutro szkoła.- powiedziała i wstała kierując się w stronę drzwi.
-A nie możesz zostać na noc?- spytałam z nadzieją.
-Nie mam ciuchów ani książek. Może następnym razem.-powiedziała ubierając bluzę.
-Przecież mogę dać ci swoje ciuchy, a rano pojedziemy do ciebie i zabierzesz swoje książki.- powiedziałam próbując ją przekonać.
-No dooobra- przeciągnęła i zsunęła swoje trampki, odkładając je na bok.
-Dziekujeee- rzuciłam się jej na szyję.- Nie chce kolejnej nocy zostać sama.- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę kuchni.
-Muszę tylko napisać do mamy sms żeby się nie martwiła.- powiedziała wyciągając telefon.
-Okej, a ja przygotuję kolacje.
Gdy zjadłyśmy postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film romantyczny i podobijać się, że nie ma takich cudownych facetów jak w filmach.
-Pójdę poszukać jakiegoś filmu u siebie.-powiedziałam i ruszyłam w stronę pokoju. Przed wejściem usłyszałam jakiś szmer dochodzący zza drzwi.
Przestraszyłam się trochę i zakryłam usta dłonią. Delikatnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
Gdy zapaliłam szybko światło..nikogo nie było. To dziwne. Przysięgam, że kogoś słyszałam.
Nagle usłyszałam jak drzwi za mną się zamykają i z krzykiem rzuciłam się na łóżko zasłaniając się kołdrą. I...cisza. Może ten ktoś sobie poszedł? Błagam niech ten ktoś mnie nie zabija.
Miałam łzy w oczach, ale starałam się być cicho. Jak byłam mała mama zawsze powtarzała, że jak będę się czegoś w nocy bała to mam na to nie patrzeć bo "jeśli ja tego nie widze, to to coś też mnie nie zobaczy". Wiem to było głupie, ale teraz chciałam by to było prawdą. Po kilku minutach postanowiłam delikatnie odsłonić widoczność i sprawdzić czy to coś sobie poszło.
Rozejrzałam się po pokoju...i nikogo nie było. Lecz gdy odkryłam się cała przed moją twarzą wyskoczyła Sara śmiejąc się z mojego przerażenia.
-Gdybyś widziała swoją minę.- śmiała się zwijając się na podłodze.- I ten krzyk.- dalej nie mogła przestać się śmiać, a ja siedziałam na łóżku zdezorientowana i dalej przerażona, nie mogąc uwierzyć, że to cały czas była ona.
-Zabije cie.- powiedziałam szeptem i rzuciłam się na nią z poduszką. -Jak mogłaś mi to zrobić?- pytałam uderzając w nią poduszką.- Byłam śmiertelnie przerażona.-mówiłam, a ona śmiała się próbując zrzucić mnie z siebie.
-Przepraszam.-powiedziała próbując powstrzymać się od śmiechu.
-Spadaj.-powiedziałam i sama zaczęłam się z tego wszystkiego śmiać.
-Wiesz co..-po kilku minutowej ciszy odezwała się Sara.
-Co?- spytałam leżąc koło niej.
-Zmęczona jestem.-spojrzałyśmy na siebie.- chodźmy spać.-dodała.
 A wiec tak jak uzgodniłyśmy i już bez żadnych żartów przyszykowałyśmy się spać, a potem padnięte zasnęłyśmy.

(Justin)
Uf...było blisko. Dobrze, że udało mi się uciec. Nie wiem czemu do niej poszedłem. Chciałem...sam nie wiem. Nie odpisywała cały dzień. Martwiłem się. Znam ją dość krótko, ale ona ciągle siedzi w mojej głowie. Musiałem zobaczyć jak się czuje i co robi.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Yea...długo mnie nie było i nie wróciłam tak oficjalnie. NIc nie obiecuje, nie bd pisać jakoś regularnie bo nwm jak z czasem. W tym roku pisze mature i mam dużo nauki. A pisze kolejne rozdziały bo troche się za tym stęskniłam. Jak chcecie wiecej to piszcie komentarze i dodajcie mnie do obserwowanych :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz