Okej...rozumiem...nie podoba wam sie to co pisze, ale moglibyście powiedzieć co i w jakim miejscu wam sie nie podoba. Nie ma komentarzy i nwm czy ktokolwiek to czyta. Wiec jedyne co mi pozostaje to przestac pisac...
Jak sie obudzicie i nawet ta glupia kropkę w komentarzu wpiszecie to moze zaczne pisac.
wchodze tu codziennie...w każdej chwili moglabym dodać kolejny rozdzial...ale nie dodaje bo czekam na kogokolwiek kto bylby tak mily i wstawil by komentarz z byle czym...wazne by byl. To bardzo motywuje, a jak nie ma widzów to sie odechciewa bo moze robie cos źle, albo ta historia jest do dupy?
Nie wiem...chcialam pisac i nadal chce, ale odechciewa mi sie gdy widzę ze nikt nie czyta -,- Pa
niedziela, 29 czerwca 2014
niedziela, 22 czerwca 2014
Rozdzial 4
(Diana)
Następnego dnia, po przebudzeniu,poszukałam swojego telefonu by móc zobaczyć czy od wczoraj dostałam jakąś wiadomość od Brada.
Nic? Eh...moze zapomniał, wrócił późno i nie chciał mnie budzić albo zgubił telefon....albo...nie wiem. Mam nadzieje, że nic mu nie jest.
"Ty to jesteś głupia, zostawił cię tam wczoraj, a ty jeszcze sie o niego martwisz?" - odezwała sie moja podświadomość. Moze miała racje. On sam nie wiadomo czy w ogóle się o mnie martwił.
Westchnęłam i przewróciłam oczami. Nie chce mi sie o tym myśleć, nie potrzebne mi są nowe zmartwienia.
Szybko wygrzebałam jakis strój i ruszyłam w stronę łazienki, gdzieś szybko się umyłam, przebrałam oraz nałożyłam delikatny makijaż.
-Hej wszystkim.- powiedziałam wchodząc do kuchni, ale i tak nikt się nie odezwał, a na szafce leżała karteczka.
"Kochanie, musieliśmy wyjechać na kilka dni. Pieniądze są tam gdzie zawsze. Uważaj na siebie, Rodzice!
PS. Co jakiś czas będziemy dzwonic. Pa"
Tsa...juz to widzę. Zadzwonią spytać czy doszła jakąś paczka z ich pracy lub czy dzwonili z firmy. Nawet nie spytają jak sie czuje i czy czegoś mi nie brakuje.
Po śniadaniu wróciłam do pokoju po torbę i telefon, na którym o dziwo, była jedna wiadomość.
.
Od Skarbek :* :" Dziś nie dam rady po ciebie przyjechać."
.
I to wszystko? Co mu ostatnio odbiło? Nie mam pojęcia, ale jak się inni dowiedzą...
No więc byłam zmuszona pojechać swoim autem.
Na drodze nie było korków. Ludzie widać spieszyli się do pracy, a inni spacerowali w porannym słońcu.
Na szkolnym parkingu nie łatwo było znaleźć wolne miejsce, ale ja nie miałam z tym problemu. Chłopacy ustępowali mi miejsca a czasami nawet parkowali za mnie.
Gdy juz zajęłam jedno miejsce, chwyciłam torbę i wysiadłam z auta. Kilka osób obróciło się w moją stronę ze zdziwienia, ponieważ zwykle przywoził mnie Brad, ale uśmiechnęłam sie do nich szczerze, aby nie pomyśleli, że coś jest nie tak.
Przechodząc przez parking usłyszałam ryk motoru. Odwróciłam się w tamtą stronę i co mnie bardzo zdziwiło...na motorze siedział Justin i ta barmanka z knajpy.
Oboje zwrócili na siebie uwagę innych, ale im to nie przeszkadzało. Śmiali się i o czymś intensywnie rozmawiali.
Biip Biip
.
Od Debby: "Dzisiaj nie przyjdę na trening"
.
Ten dzień jest coraz dziwniejszy...pierw Brad, potem Justin, a teraz to.
.
Do Debby: " czemu? :c"
.
Odpisałam szybko na smsa. Gdy chciałam odczytać odpowiedź, usłyszałam głośny pisk opon, a zaraz po tym szarpnięcie mojego ciała w bok. Nie mam pojęcia co się stało, ale przed oczami zrobiło mi się ciemno.
Nie wiem ile tak leżałam, ale po jakimś czasie, znów zaczęłam kontaktować. Gdy miałam otworzyć oczy, promienie słońca uniemożliwiły mi to.
-Nic ci nie jest?- usłyszałam znany mi, zachrypnięty głos.
-Chyba.- wymamrotałam i zmrużyłam oczy.
-To dobrze- powiedział i pomógł mi wstać.
Wokól nas było kilka osob, które z zaciekawieniem i zaskoczeniem obserwowały dalszy przebieg wydarzeń. Gdy tylko spiorunowałam ich spojrzeniem, powrócili do swoich zajęć.
-Dziekuje- zwróciłam sie do Justina.
-Nie ma za co. Ale uważaj nastepnym razem na siebie, bo moge nie zdążyć cię uratować - uśmiechnął się i puścił mi oczko.
-Postaram sie.- powiedziałam i podniosłam resztki telefonu oraz torebkę.
-Chodzisz tu do szkoły?- spytał idąc koło mnie.
-Mogłabym się ciebie spytać o to samo.-powiedziałam.
-Dopiero zaczynam- powiedział znów sie uśmiechając.
-A blond barmanka?- spytałam, po chwili rozumiejąc swoja głupotę.
-Demi? Ona nie może sie uczyć, nie ma żadnych prawdziwych dokumentów.-powiedział, a ja szeroko otworzyłam oczy.-Jej rodzina porzuciła ją jak była mała, potem tułała się po rodzinach zastępczych, aż spotkała mnie.- dokończył swoja opowieść, a ja nie mogłam w to uwierzyć.
-To bardzo miłe z twojej strony, że postanowiłeś się nią zająć.- powiedziałam otwierając swoją szafkę.
-To nic takiego. Jest wredna suka na zewnątrz, ale w środku ma wielkie serce.-dodał, a mi zrobiło się ciepło na sercu.
-Rozumiem. Em..-spojrzałam na niego-Muszę już isc. Dzieki za ratunek i cóż...-uśmiechnęłam sie do niego- do zobaczenia- dodałam i odeszłam w stronę klasy.
(Justin)
Ta dziewczyna mnie zadziwia. Z dnia na dzień ciągnie mnie do niej jeszcze bardziej.
Tylko ten jej chłopak aka dupek, mnie denerwuje.
Patrzyłem jak Diana odchodzi, póki nie zniknęła mi z oczu. Westchnąłem I ruszyłem w stronę sekretariatu.
-Dzien dobry.- przywitałem się z kobietą za biurkiem.
-Dzien dobry.- powiedziała spoglądając na mnie.
-Jestem tu nowy i gdy wczoraj dzwoniłem, powiedziano mi, że mam sie tutaj zgłosić.
-Ah tak...pan Justin Bieber.-powiedziala wpisując coś do komputera.
-Dokładnie - potwierdziłem.
-Prosze, tutaj masz kod do szafki,potrzebne podręczniki i plan zajęć oraz ulotkę z dodatkowymi zajęciami.-powiedziała wręczając mi potrzebne rzeczy.
-Dziekuje- odpowiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Miłej nauki, mamy nadzieje, że spodoba się panu w tej szkole.- powiedziała, na co sie uśmiechnąłem z myślą o ślicznej Loli.
-Już mi się podoba.-powiedzialem do siebie i wyszedłem.
-----------------------------------------------
Hej hej...ktos tu jest? Widzę, że są odsłony, ale brak komentarzy :c
Nie wiem czy komuś sie podoba to co pisze i czy chcecie wiecej.
Jeśli możecie, to proszę chociaz o kropkę w komentarzu...to jest sekunda, ale dla mnie to wiele znaczy. Nawet nie wiecie jak komentarze motywują do pisania. A tak to...odechciewa sie pisać :/
Następnego dnia, po przebudzeniu,poszukałam swojego telefonu by móc zobaczyć czy od wczoraj dostałam jakąś wiadomość od Brada.
Nic? Eh...moze zapomniał, wrócił późno i nie chciał mnie budzić albo zgubił telefon....albo...nie wiem. Mam nadzieje, że nic mu nie jest.
"Ty to jesteś głupia, zostawił cię tam wczoraj, a ty jeszcze sie o niego martwisz?" - odezwała sie moja podświadomość. Moze miała racje. On sam nie wiadomo czy w ogóle się o mnie martwił.
Westchnęłam i przewróciłam oczami. Nie chce mi sie o tym myśleć, nie potrzebne mi są nowe zmartwienia.
Szybko wygrzebałam jakis strój i ruszyłam w stronę łazienki, gdzieś szybko się umyłam, przebrałam oraz nałożyłam delikatny makijaż.
-Hej wszystkim.- powiedziałam wchodząc do kuchni, ale i tak nikt się nie odezwał, a na szafce leżała karteczka.
"Kochanie, musieliśmy wyjechać na kilka dni. Pieniądze są tam gdzie zawsze. Uważaj na siebie, Rodzice!
PS. Co jakiś czas będziemy dzwonic. Pa"
Tsa...juz to widzę. Zadzwonią spytać czy doszła jakąś paczka z ich pracy lub czy dzwonili z firmy. Nawet nie spytają jak sie czuje i czy czegoś mi nie brakuje.
Po śniadaniu wróciłam do pokoju po torbę i telefon, na którym o dziwo, była jedna wiadomość.
.
Od Skarbek :* :" Dziś nie dam rady po ciebie przyjechać."
.
I to wszystko? Co mu ostatnio odbiło? Nie mam pojęcia, ale jak się inni dowiedzą...
No więc byłam zmuszona pojechać swoim autem.
Na drodze nie było korków. Ludzie widać spieszyli się do pracy, a inni spacerowali w porannym słońcu.
Na szkolnym parkingu nie łatwo było znaleźć wolne miejsce, ale ja nie miałam z tym problemu. Chłopacy ustępowali mi miejsca a czasami nawet parkowali za mnie.
Gdy juz zajęłam jedno miejsce, chwyciłam torbę i wysiadłam z auta. Kilka osób obróciło się w moją stronę ze zdziwienia, ponieważ zwykle przywoził mnie Brad, ale uśmiechnęłam sie do nich szczerze, aby nie pomyśleli, że coś jest nie tak.
Przechodząc przez parking usłyszałam ryk motoru. Odwróciłam się w tamtą stronę i co mnie bardzo zdziwiło...na motorze siedział Justin i ta barmanka z knajpy.
Oboje zwrócili na siebie uwagę innych, ale im to nie przeszkadzało. Śmiali się i o czymś intensywnie rozmawiali.
Biip Biip
.
Od Debby: "Dzisiaj nie przyjdę na trening"
.
Ten dzień jest coraz dziwniejszy...pierw Brad, potem Justin, a teraz to.
.
Do Debby: " czemu? :c"
.
Odpisałam szybko na smsa. Gdy chciałam odczytać odpowiedź, usłyszałam głośny pisk opon, a zaraz po tym szarpnięcie mojego ciała w bok. Nie mam pojęcia co się stało, ale przed oczami zrobiło mi się ciemno.
Nie wiem ile tak leżałam, ale po jakimś czasie, znów zaczęłam kontaktować. Gdy miałam otworzyć oczy, promienie słońca uniemożliwiły mi to.
-Nic ci nie jest?- usłyszałam znany mi, zachrypnięty głos.
-Chyba.- wymamrotałam i zmrużyłam oczy.
-To dobrze- powiedział i pomógł mi wstać.
Wokól nas było kilka osob, które z zaciekawieniem i zaskoczeniem obserwowały dalszy przebieg wydarzeń. Gdy tylko spiorunowałam ich spojrzeniem, powrócili do swoich zajęć.
-Dziekuje- zwróciłam sie do Justina.
-Nie ma za co. Ale uważaj nastepnym razem na siebie, bo moge nie zdążyć cię uratować - uśmiechnął się i puścił mi oczko.
-Postaram sie.- powiedziałam i podniosłam resztki telefonu oraz torebkę.
-Chodzisz tu do szkoły?- spytał idąc koło mnie.
-Mogłabym się ciebie spytać o to samo.-powiedziałam.
-Dopiero zaczynam- powiedział znów sie uśmiechając.
-A blond barmanka?- spytałam, po chwili rozumiejąc swoja głupotę.
-Demi? Ona nie może sie uczyć, nie ma żadnych prawdziwych dokumentów.-powiedział, a ja szeroko otworzyłam oczy.-Jej rodzina porzuciła ją jak była mała, potem tułała się po rodzinach zastępczych, aż spotkała mnie.- dokończył swoja opowieść, a ja nie mogłam w to uwierzyć.
-To bardzo miłe z twojej strony, że postanowiłeś się nią zająć.- powiedziałam otwierając swoją szafkę.
-To nic takiego. Jest wredna suka na zewnątrz, ale w środku ma wielkie serce.-dodał, a mi zrobiło się ciepło na sercu.
-Rozumiem. Em..-spojrzałam na niego-Muszę już isc. Dzieki za ratunek i cóż...-uśmiechnęłam sie do niego- do zobaczenia- dodałam i odeszłam w stronę klasy.
(Justin)
Ta dziewczyna mnie zadziwia. Z dnia na dzień ciągnie mnie do niej jeszcze bardziej.
Tylko ten jej chłopak aka dupek, mnie denerwuje.
Patrzyłem jak Diana odchodzi, póki nie zniknęła mi z oczu. Westchnąłem I ruszyłem w stronę sekretariatu.
-Dzien dobry.- przywitałem się z kobietą za biurkiem.
-Dzien dobry.- powiedziała spoglądając na mnie.
-Jestem tu nowy i gdy wczoraj dzwoniłem, powiedziano mi, że mam sie tutaj zgłosić.
-Ah tak...pan Justin Bieber.-powiedziala wpisując coś do komputera.
-Dokładnie - potwierdziłem.
-Prosze, tutaj masz kod do szafki,potrzebne podręczniki i plan zajęć oraz ulotkę z dodatkowymi zajęciami.-powiedziała wręczając mi potrzebne rzeczy.
-Dziekuje- odpowiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Miłej nauki, mamy nadzieje, że spodoba się panu w tej szkole.- powiedziała, na co sie uśmiechnąłem z myślą o ślicznej Loli.
-Już mi się podoba.-powiedzialem do siebie i wyszedłem.
-----------------------------------------------
Hej hej...ktos tu jest? Widzę, że są odsłony, ale brak komentarzy :c
Nie wiem czy komuś sie podoba to co pisze i czy chcecie wiecej.
Jeśli możecie, to proszę chociaz o kropkę w komentarzu...to jest sekunda, ale dla mnie to wiele znaczy. Nawet nie wiecie jak komentarze motywują do pisania. A tak to...odechciewa sie pisać :/
piątek, 20 czerwca 2014
Rozdział 3
(Diana)
Ten wieczór był okropny. Nie wiedziałam co w niego wstąpiło, ale pierwszy raz zachowywał się aż tak źle. Wiedziałam, że nie jest super chłopakiem i myśli, że mu wszystko wolno, ale bez przesady.
Dobił mnie pod koniec randki, gdy kazał MI zapłacić za kolację, bo ON nie wziął pieniędzy oraz gdy jego telefon nagle zadzwonił i został mnie bez wytłumaczenia na tym odludziu.
Nie wierzyłam w to co się stało. Ciekawe jak teraz miałam wrócić do domu.
Chwilę postałam na zewnątrz po czym wróciłam do baru by zamówić taksówkę.
-Ugh...faceci.-warknęłam, siadając na jednym z krzeseł przy barze.
-Co się stało?-spytała dziewczyna za barem. Nawet nie zwróciłam uwagi, że tam jest, ale gdy podniosłam wzrok zobaczyłam, że to ta sama dziewczyna co brała od nas zamówienie.
-Jesteś tu barmanką?-spytałam zaciekawiona.
-Barmanką, kelnerką, sprzątaczką...tutaj nie ma zbyt wielu pracowników, ale całkiem dobre dostaje napiwki.-powiedziała puszczając mi oczko.-A wiec?- spojrzałam na nią zdezorientowana.- Co się stało?-wyjaśniła.
-Ah...mój "chłopak"- zrobiłam w powietrzu cudzysłów.-zostawił mnie na tym pustkowiu i muszę zamówić taksówkę.-powiedziałam opierając się o bar.
-Mogę zadzwonić po...-nie zdążyła dokończyć, bo ktoś nagle wszedł do knajpy i stanął koło mnie.
-Hej Demi, zapomniałem..-przerwał, gdy zobaczył, że przerwał w naszej rozmowie.
Teraz zauważyłam, że to ten sam chłopak co wpadłam na niego wracając z toalety.
Był mega przystojny.
(Justin)
Sam nie wiem, ale z tego wszystkiego zapomniałem od Demi kluczy od domu i musiałem wrócić po nie. Gdy tam wszedłem nawet nie zauważyłem, że z kimś rozmawia. Dopiero w połowie mojego zdania poczułem, że ktoś mi się przygląda. To była ta ślicznotka, która była tu z tym kolesiem. Ale co ona tu robi? Sama?
-Justin to jest...-do rzeczywistości przywrócił mnie głos Demi.
-Diana, ale mówią mi Lola.-odezwała się nieznajoma, a raczej już znajoma.
-Justin- podałem jej rękę uśmiechając się cwaniacko. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Miała takie piękne oczy i te usta.
-Justin!- uderzyła mnie w ramię Demi.
-Jezu, co?-warknąłem pocierając ramie.
-Po co przyjechałeś?-spytała już łagodniej.
-Po klucze, z tego wszystkiego zapomniałem ich z domu i muszę wziąć twoje.-powiedziałem i znów odwróciłem się do dziewczyny.-A ty piękna co tu robisz?-spytałem uwodzicielsko.
-Ja..-chciała coś powiedzieć, ale Demi jej przerwała. Ugh...kiedyś urwę jej język.
-Masz i idź. Tylko kup piwo po drodze.-powiedziała i podała mi klucze.
-No wiec?-olałem to co powiedziała blondynka i powróciłem do Loli.
-Ja...-i znów przerwała jej Lola.
-Ugh...ten dupek co ci mówiłam, zostawił ją tu i pojechał Bóg wie gdzie, teraz czeka na taksówkę, wiec idź.-powiedziała, a ja zmroziłem ją wzrokiem.
-Okres masz czy co?-spytałem wrednie, przez co znów mnie uderzyła.
-Debil.-warknęła i poszła na zaplecze.
-Może cię podwieźć?-spytałem z uśmiechem.
-Nie, zaraz zadzwonię po taksówkę.-zaczęła szukać czegoś w torebce.-Szlak, zapomniałam telefonu.-powiedziała zrezygnowana.
-A wiec może jednak?-namawiałem patrząc jej w oczy. Przegryzła delikatnie wargę walcząc ze swoimi myślami, aż w końcu...
-No dobrze.-powiedziała i ruszyliśmy w stronę samochodu.
(Diana)
Sama nie wiem co mi odbiło. Przecież ja go w ogóle nie znam, a jak głupia wsiadam do jego auta.
Ale...jest w nim coś co sprawia, że mu ufam i raczej nie jest seryjnym mordercą, ani gwałcicielem.
W samochodzie było cicho i jedynie słychać było nasze oddechy. Chłopak ze skupieniem prowadził auto, jednak co chwila zerkając w moją stronę. Starałam się nie zwracać na to zbytniej uwagi i skupiłam się na mijanych przez nas drzewach.
-A wiec..-z rozmyślań wyrwał mnie jego głos.-Ile masz lat?-spytał z zaciekawieniem.
-18-odpowiedziałam- A ty?-dodałam spoglądając na niego, na co się uśmiechnął.
-19.-powiedział dumnie.-Wiesz co?-znów się odezwał.
-Tak?- spytałam z zaciekawieniem, a on na chwilę odwrócił wzrok od jezdni i skupił się na moich oczach.
-Dupek i całkowity kretyn z tego twojego chłopaka.-powiedział i lekko się zaśmiał.
-Nie jest taki zły.-broniłam go, bawiąc się skrawkiem mojej sukienki.
-Zostawił tak seksowną dziewczynę na pastwę losu na takim zadupiu i jeszcze go bronisz?-spytał z zaskoczeniem.
-Kocham go.-powiedziałam nie patrząc na niego.
-Może i tak, ale nadal uważam, że to Debil.-powiedział i skręcił w stronę centrum.-A gdzie podwieźć?-spytał zmieniając temat.
-Pokieruje cię-powiedziałam.
Gdy tylko zaparkował, w samochodzie pojawiła się ta niezręczna cisza. Nie lubiłam takich chwil i zastanawiałam się jak ją przerwać.
-Wiesz...-powiedzieliśmy równocześnie na co się zaśmialiśmy.
-Ty pierwsza.-dodał.
-Wiesz...dziękuję za podwiezienie.-powiedziałam na co się uśmiechnął.
-To nic takiego, sama przyjemność-powiedział siadając tak by widzieć mnie całą.
-Co do Brada...może zachował się źle, ale nigdy taki nie był. To pewnie...eh...pewnie miał zły dzień.-powiedziałam i spojrzałam na niego smutno.
-Ta...na pewno.-westchnął i spojrzał na mój dom.-Chyba wszyscy śpią.-powiedział.
-Nikogo nie ma...jak zwykle.-powiedziałam i również spojrzałam w tamtą stronę.
-To może...-zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie..-powiedziałam szybko.-Ja...mam chłopaka, po za tym nie znam cię...-dodałam i złapałam za klamkę.
-Rozumiem.-powiedział
-Jeszcze raz dziękuję.-powiedziałam wysiadając.
-Do zobaczenia shawty.-powiedział i puścił mi oczko, po czym odjechał.
Stałam tam przez chwilę jak wmurowana. Dobrze, że mnie teraz nie widział, bo byłam jak pomidor.
Nie wiem, czemu tak na mnie działał, ale cały czas widziałam jego oczy i usta...STOP! Ja mam chłopaka. Nie mogę tak myśleć.
Westchnęłam i ruszyłam do domu. Miałam racje, nikogo nie było. Rodzice pewnie nadal w pracy i nie wrócą zbyt szybko.
Po woli ściągnęłam moje szpilki i rzuciłam je koło szafki na buty. Byłam mega zmęczona i jedyne o czym marzyłam to łóżko i sen.
Gdy weszłam na górę i zapaliłam światło zabrałam piżamę z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Tam zmyłam swój niecodzienny makijaż i się przebrałam, po czym wróciłam do pokoju i sama nie wiem kiedy zasnęłam.
___________________________________________________________________________
Proszę...kolejny dla dziewczyny która dała pierwszy komentarz. Dziekuję za to i proszę o wiecej, to bardzo motywuje jak widzicie.
:D można też zadawać pytania na moim asku
Jutro jak dam rade dodam następny. :D a może jeszcze dziś....kto wie...komentujcie :D
Ten wieczór był okropny. Nie wiedziałam co w niego wstąpiło, ale pierwszy raz zachowywał się aż tak źle. Wiedziałam, że nie jest super chłopakiem i myśli, że mu wszystko wolno, ale bez przesady.
Dobił mnie pod koniec randki, gdy kazał MI zapłacić za kolację, bo ON nie wziął pieniędzy oraz gdy jego telefon nagle zadzwonił i został mnie bez wytłumaczenia na tym odludziu.
Nie wierzyłam w to co się stało. Ciekawe jak teraz miałam wrócić do domu.
Chwilę postałam na zewnątrz po czym wróciłam do baru by zamówić taksówkę.
-Ugh...faceci.-warknęłam, siadając na jednym z krzeseł przy barze.
-Co się stało?-spytała dziewczyna za barem. Nawet nie zwróciłam uwagi, że tam jest, ale gdy podniosłam wzrok zobaczyłam, że to ta sama dziewczyna co brała od nas zamówienie.
-Jesteś tu barmanką?-spytałam zaciekawiona.
-Barmanką, kelnerką, sprzątaczką...tutaj nie ma zbyt wielu pracowników, ale całkiem dobre dostaje napiwki.-powiedziała puszczając mi oczko.-A wiec?- spojrzałam na nią zdezorientowana.- Co się stało?-wyjaśniła.
-Ah...mój "chłopak"- zrobiłam w powietrzu cudzysłów.-zostawił mnie na tym pustkowiu i muszę zamówić taksówkę.-powiedziałam opierając się o bar.
-Mogę zadzwonić po...-nie zdążyła dokończyć, bo ktoś nagle wszedł do knajpy i stanął koło mnie.
-Hej Demi, zapomniałem..-przerwał, gdy zobaczył, że przerwał w naszej rozmowie.
Teraz zauważyłam, że to ten sam chłopak co wpadłam na niego wracając z toalety.
Był mega przystojny.
(Justin)
Sam nie wiem, ale z tego wszystkiego zapomniałem od Demi kluczy od domu i musiałem wrócić po nie. Gdy tam wszedłem nawet nie zauważyłem, że z kimś rozmawia. Dopiero w połowie mojego zdania poczułem, że ktoś mi się przygląda. To była ta ślicznotka, która była tu z tym kolesiem. Ale co ona tu robi? Sama?
-Justin to jest...-do rzeczywistości przywrócił mnie głos Demi.
-Diana, ale mówią mi Lola.-odezwała się nieznajoma, a raczej już znajoma.
-Justin- podałem jej rękę uśmiechając się cwaniacko. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Miała takie piękne oczy i te usta.
-Justin!- uderzyła mnie w ramię Demi.
-Jezu, co?-warknąłem pocierając ramie.
-Po co przyjechałeś?-spytała już łagodniej.
-Po klucze, z tego wszystkiego zapomniałem ich z domu i muszę wziąć twoje.-powiedziałem i znów odwróciłem się do dziewczyny.-A ty piękna co tu robisz?-spytałem uwodzicielsko.
-Ja..-chciała coś powiedzieć, ale Demi jej przerwała. Ugh...kiedyś urwę jej język.
-Masz i idź. Tylko kup piwo po drodze.-powiedziała i podała mi klucze.
-No wiec?-olałem to co powiedziała blondynka i powróciłem do Loli.
-Ja...-i znów przerwała jej Lola.
-Ugh...ten dupek co ci mówiłam, zostawił ją tu i pojechał Bóg wie gdzie, teraz czeka na taksówkę, wiec idź.-powiedziała, a ja zmroziłem ją wzrokiem.
-Okres masz czy co?-spytałem wrednie, przez co znów mnie uderzyła.
-Debil.-warknęła i poszła na zaplecze.
-Może cię podwieźć?-spytałem z uśmiechem.
-Nie, zaraz zadzwonię po taksówkę.-zaczęła szukać czegoś w torebce.-Szlak, zapomniałam telefonu.-powiedziała zrezygnowana.
-A wiec może jednak?-namawiałem patrząc jej w oczy. Przegryzła delikatnie wargę walcząc ze swoimi myślami, aż w końcu...
-No dobrze.-powiedziała i ruszyliśmy w stronę samochodu.
(Diana)
Sama nie wiem co mi odbiło. Przecież ja go w ogóle nie znam, a jak głupia wsiadam do jego auta.
Ale...jest w nim coś co sprawia, że mu ufam i raczej nie jest seryjnym mordercą, ani gwałcicielem.
W samochodzie było cicho i jedynie słychać było nasze oddechy. Chłopak ze skupieniem prowadził auto, jednak co chwila zerkając w moją stronę. Starałam się nie zwracać na to zbytniej uwagi i skupiłam się na mijanych przez nas drzewach.
-A wiec..-z rozmyślań wyrwał mnie jego głos.-Ile masz lat?-spytał z zaciekawieniem.
-18-odpowiedziałam- A ty?-dodałam spoglądając na niego, na co się uśmiechnął.
-19.-powiedział dumnie.-Wiesz co?-znów się odezwał.
-Tak?- spytałam z zaciekawieniem, a on na chwilę odwrócił wzrok od jezdni i skupił się na moich oczach.
-Dupek i całkowity kretyn z tego twojego chłopaka.-powiedział i lekko się zaśmiał.
-Nie jest taki zły.-broniłam go, bawiąc się skrawkiem mojej sukienki.
-Zostawił tak seksowną dziewczynę na pastwę losu na takim zadupiu i jeszcze go bronisz?-spytał z zaskoczeniem.
-Kocham go.-powiedziałam nie patrząc na niego.
-Może i tak, ale nadal uważam, że to Debil.-powiedział i skręcił w stronę centrum.-A gdzie podwieźć?-spytał zmieniając temat.
-Pokieruje cię-powiedziałam.
Gdy tylko zaparkował, w samochodzie pojawiła się ta niezręczna cisza. Nie lubiłam takich chwil i zastanawiałam się jak ją przerwać.
-Wiesz...-powiedzieliśmy równocześnie na co się zaśmialiśmy.
-Ty pierwsza.-dodał.
-Wiesz...dziękuję za podwiezienie.-powiedziałam na co się uśmiechnął.
-To nic takiego, sama przyjemność-powiedział siadając tak by widzieć mnie całą.
-Co do Brada...może zachował się źle, ale nigdy taki nie był. To pewnie...eh...pewnie miał zły dzień.-powiedziałam i spojrzałam na niego smutno.
-Ta...na pewno.-westchnął i spojrzał na mój dom.-Chyba wszyscy śpią.-powiedział.
-Nikogo nie ma...jak zwykle.-powiedziałam i również spojrzałam w tamtą stronę.
-To może...-zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie..-powiedziałam szybko.-Ja...mam chłopaka, po za tym nie znam cię...-dodałam i złapałam za klamkę.
-Rozumiem.-powiedział
-Jeszcze raz dziękuję.-powiedziałam wysiadając.
-Do zobaczenia shawty.-powiedział i puścił mi oczko, po czym odjechał.
Stałam tam przez chwilę jak wmurowana. Dobrze, że mnie teraz nie widział, bo byłam jak pomidor.
Nie wiem, czemu tak na mnie działał, ale cały czas widziałam jego oczy i usta...STOP! Ja mam chłopaka. Nie mogę tak myśleć.
Westchnęłam i ruszyłam do domu. Miałam racje, nikogo nie było. Rodzice pewnie nadal w pracy i nie wrócą zbyt szybko.
Po woli ściągnęłam moje szpilki i rzuciłam je koło szafki na buty. Byłam mega zmęczona i jedyne o czym marzyłam to łóżko i sen.
Gdy weszłam na górę i zapaliłam światło zabrałam piżamę z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Tam zmyłam swój niecodzienny makijaż i się przebrałam, po czym wróciłam do pokoju i sama nie wiem kiedy zasnęłam.
___________________________________________________________________________
Proszę...kolejny dla dziewczyny która dała pierwszy komentarz. Dziekuję za to i proszę o wiecej, to bardzo motywuje jak widzicie.
:D można też zadawać pytania na moim asku
Jutro jak dam rade dodam następny. :D a może jeszcze dziś....kto wie...komentujcie :D
czwartek, 19 czerwca 2014
Rozdział 2
(Diana)
Po lekcjach i treningu od razu wróciłam do domu. Byłam mega podekscytowana i już nie mogłam się doczekać tej randki. Sama nawet nie wiem kiedy ostatnio się tak denerwowałam i cieszyłam jednocześnie.
Chciałabym, żeby wszystko było idealnie, nie chce nic zepsuć.
-Hej już jestem!- krzyknęłam, ale tak jak często się zdarzało, przywitała mnie cisza.
Inne osoby w moim wieku cieszyłyby się gdyby ich rodzice często wyjeżdżali i zostawiali dom pod ich opiekom, ale nie ja. Ja miałam dość i chciałam choć raz spędzić z nimi więcej czasu niż pięć minut rano.
Westchnęłam i ruszyłam do swojego pokoju. Odrabianie lekcji nie zajęło mi zbyt dużo czasu, wiec zaraz zajęłam się przygotowaniami do spotkania. W czasie gdy ciepła woda wypełniała wannę, postanowiłam poszukać jakiegoś odpowiedniego stroju.
Nawet nie wiedziałam gdzie idziemy i zastanawiałam się czy ubrać sukienkę czy coś na luzie.
Po dłuższych przemyśleniach postanowiłam napisać do Brada.
Do Skarbek :* : "Hej skarbie, mam pytanie co do dzisiejszej randki...wiem, że to ma być niespodzianka, ale sama nie wiem co mam mniej więcej ubrać..^^ Kocham cię :* "
Na odpowiedz nie musiałam czekać długo. Chwilę po tym jak wróciłam z łazienki, gdzie zakręciłam wodę, miałam nieodebraną wiadomość.
Od Skarbek:* : "Coś...seksownego misiek :* "
Na jego odpowiedz uśmiechnęłam się szeroko. Zajrzałam szybko do szafy i już wypatrzyłam odpowiednią sukienkę. Była to dopasowana, czarna sukienka z dekoltem i wycięciem z tyłu. To była jedna z moich ulubionych sukienek.
Ostatni raz spojrzałam na nią i poszłam w stronę łazienki.
Gdy byłam już odświeżona i pachnąca, owinęłam się ręcznikiem i poszłam zrobić coś z włosami.
Wszystko zajęło mi może z 3 godziny, sama nie wiem, ale cały czas coś mi nie pasowało i wszystko zmieniałam.
O 19:30 ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze i byłam gotowa. Brad miał przyjechać o 20 wiec miałam jeszcze trochę czasu dla siebie. Usiadłam na sofie w salonie i włączyłam telewizor. Po pewnym czasie jednak zrezygnowana wyłączyłam go, ponieważ i tak nie mogłam się na niczym skupić. Byłam podekscytowana, a patrząc na zegarek czułam jakby czas się jak na złość zatrzymał.
Sama nawet nie wiem kiedy zasnęłam, obudziłam się dopiero, gdy ktoś dobijał się do drzwi. Spojrzałam na zegarek 20:30. Rozszerzyłam oczy i przestraszona szybko podbiegłam do drzwi.
-Skarbie wiem,że się spóźniłem, ale..-nie dokończył bo złączyłam nasze usta w pocałunku.
-Nic nie szkodzi- uśmiechnęłam się- Idziemy?- spytałam i odwróciłam się by zamknąć drzwi.
Na miejscu byliśmy bardzo szybko. Teraz dopiero zauważyłam, że jesteśmy w jednej z knajp na obrzeżach miasta. Byłam trochę...zdziwiona, ale...ważne, że jesteśmy razem.
Pewnie zastanawiacie się co mnie tak zaskoczyło. Cóż...ta knajpa to tak jakby bar, czyli piwo i szybkie żarcie. Myślałam, że skoro to randka...eh, po prostu liczyłam na wiecej romantyzmu, tym bardziej, że tak się ubrałam.
Bez słowa usiedliśmy przy jednym z stolików, odezwaliśmy się dopiero gdy podeszła do nas kelnerka.
-Co podać?- spytała nawet na nas nie patrząc. Brad widać, że zaciekawił się jej osobą, bo z uśmiechem na twarzy zmierzył wzrokiem blond dziewczynę. Przyznam, że była bardzo ładna i chyba nigdy jej jeszcze w tym mieście nie widziałam. Była młoda, chyba w moim wieku, a Brad...cóż...jemu zawsze podobały się dziewczyny i wiem, że i on podoba się innym, jednak...byłam zdania, że skoro jest ze mną, to woli mnie od innych, co nie? Chyba...
-Egh...-odkaszlnęłam, aby choć trochę zwrócić uwagę MOJEGO chłopaka- Poproszę...- spojrzałam na menu i o mało co oczy nie wyszły mi z orbit. To było...eh...szkoda gadać-macie tu coś bez mięsa? Jestem na diecie- powiedziałam zażenowana.
-Sałatka? Może być?-spytała uprzejmie dziewczyna.
-Tak, dziękuje.-odpowiedziałam
-A dla pana?-spytała spoglądając w końcu na Brada.
-Frytki i stek.-powiedział z cwaniackim uśmiechem. Zerknęłam na dziewczynę, która chyba jako jedyna dziewczyna nie wykazała zainteresowania jego osobą. Ucieszyłam się, a na moją twarz wpełznął słodki uśmiech.
-Coś jeszcze? Może coś do picia?-spytała znów patrząc na mnie.
-Wode, dziękuję.-odpowiedziałam.
-A ja piwo.-powiedział Brad. W mojej głowie pojawiło się tysiące myśli. Piwo? Knajpa? Spóźnienie? Co się z nim dzieje? Nigdy taki nie był. Zawsze był słodki, romantyczny, a teraz?
Z tego wszystkiego nawet nie zauważyłam kiedy kelnerka odeszła i wróciła z naszymi zamówieniami.
-Smacznego.-powiedziała, a gdy odchodziła Brad odwrócił się i jeszcze perfidnie spojrzał na jej tyłek.
Szczerze? Miałam ochotę wyjść,ale postanowiłam jakoś to olać i przetrwać ten wieczór do końca.
(Justin)
Kilka dni temu wprowadziliśmy się z Demi do nowego miasta. Tutaj postanowiliśmy zostać na dłużej, oboje chcemy trochę odpocząć, a Miami to podobno super miasto.
Za namową Demi zapisałem się również do miejscowego liceum, gdzie zamierzałem skończyć szkołę, a ona zaś znalazła pracę w barze, gdzieś, na obrzeżach miasta.
Gdy wszystko załatwiłem, postanowiłem odwiedzić ją w nowej pracy.
Knajpa była skromna, ale klientów nie brakowało. W środku śmierdziało papierosami i alkoholem, ale mi to nie przeszkadzało. Podszedłem do baru i usiadłem na jednym z krzeseł.
-Hej Justin.- nagle przede mną pojawiła się blondynka.
-Hej Demi. Jak w nowej pracy?-spytałem z uśmiechem.
-Wiesz...całkiem spoko. Da się wytrzymać i za ładny tyłek dają niezłe napiwki.-pochwaliła się.
-Skromność.-wykaszlałem, na co uderzyła mnie w ramie.
-Dupek.-powiedziała ze śmiechem.
-I tak mnie kochasz.-wysłałem jej buziaka w powietrzu.
-Tak, tak...cokolwiek,byś mógł lepiej spać, Bieber.-powiedziała, a po chwili poczułem jak ktoś na mnie wpada.
-Oj przepraszam.-usłyszałem delikatny głos. Odwróciłem się i zamarłem. Laska była młoda i bardzo gorąca.
-Nic się nie stało.-powiedziałem, ale nie wiem czy usłyszała, bo zaraz ruszyła w stronę stolika. Odprowadziłem ją wzrokiem i zauważyłem, że ma towarzystwo. Koleś wyglądał na cwaniaka, ale pewnie odrobina strachu i by płakał.
-Eh.-usłyszałem westchnięcie Demi.
-Co?- spytałem zdezorientowany.
-Odpuść, dziewczyna fajna, ale zakochana po uszy.-powiedziała z dezaprobatą.
-Skad wiesz?- spytałem wywracając oczami.
-Biorąc od nich zamówienie jej chłopak bardziej interesował się moim tyłkiem i cyckami od niej, a ona i tak siedziała i udawała, że nie widzi. Inna kopnęłaby go w dupe i odeszła, ale nie ona.- powiedziała zerkając na pare.
-Debil.-mruknąłem.
-A wiec? Co ci podać?-spytała.
-Nic, prowadzę, ale...jutro porywam cię na imprezę.-powiedziałem z cwaniackim uśmiechem.
-Justin, ale...
-Nie ma "ale" kochanie, idziesz i tyle.-powiedziałem i skradając jej buziaka w policzek ruszyłem w stronę wyjścia. Ostatni raz zerknąłem na tajemniczą dziewczynę i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jej oczy błagały o pomoc i ratunek, ale nic nie mogłem zrobić. Uśmiechnąłem się do niej lekko i puściłem oczko po czym wyszedłem i ruszyłem w stronę domu.
______________________________________________________________________
Heeejjj ludzie. Proszę...nawet błagam o komentarze, to bardzo motywuje. To opowiadanie strasznie mi się podoba i mimo wszystko będę pisać. Dalsze rozdziały będą coraz dłuższe, a te krótsze będę pisać wcześniej i częściej. :D Czekam na wasze opinie :D
Po lekcjach i treningu od razu wróciłam do domu. Byłam mega podekscytowana i już nie mogłam się doczekać tej randki. Sama nawet nie wiem kiedy ostatnio się tak denerwowałam i cieszyłam jednocześnie.
Chciałabym, żeby wszystko było idealnie, nie chce nic zepsuć.
-Hej już jestem!- krzyknęłam, ale tak jak często się zdarzało, przywitała mnie cisza.
Inne osoby w moim wieku cieszyłyby się gdyby ich rodzice często wyjeżdżali i zostawiali dom pod ich opiekom, ale nie ja. Ja miałam dość i chciałam choć raz spędzić z nimi więcej czasu niż pięć minut rano.
Westchnęłam i ruszyłam do swojego pokoju. Odrabianie lekcji nie zajęło mi zbyt dużo czasu, wiec zaraz zajęłam się przygotowaniami do spotkania. W czasie gdy ciepła woda wypełniała wannę, postanowiłam poszukać jakiegoś odpowiedniego stroju.
Nawet nie wiedziałam gdzie idziemy i zastanawiałam się czy ubrać sukienkę czy coś na luzie.
Po dłuższych przemyśleniach postanowiłam napisać do Brada.
Do Skarbek :* : "Hej skarbie, mam pytanie co do dzisiejszej randki...wiem, że to ma być niespodzianka, ale sama nie wiem co mam mniej więcej ubrać..^^ Kocham cię :* "
Na odpowiedz nie musiałam czekać długo. Chwilę po tym jak wróciłam z łazienki, gdzie zakręciłam wodę, miałam nieodebraną wiadomość.
Od Skarbek:* : "Coś...seksownego misiek :* "
Na jego odpowiedz uśmiechnęłam się szeroko. Zajrzałam szybko do szafy i już wypatrzyłam odpowiednią sukienkę. Była to dopasowana, czarna sukienka z dekoltem i wycięciem z tyłu. To była jedna z moich ulubionych sukienek.
Ostatni raz spojrzałam na nią i poszłam w stronę łazienki.
Gdy byłam już odświeżona i pachnąca, owinęłam się ręcznikiem i poszłam zrobić coś z włosami.
Wszystko zajęło mi może z 3 godziny, sama nie wiem, ale cały czas coś mi nie pasowało i wszystko zmieniałam.
O 19:30 ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze i byłam gotowa. Brad miał przyjechać o 20 wiec miałam jeszcze trochę czasu dla siebie. Usiadłam na sofie w salonie i włączyłam telewizor. Po pewnym czasie jednak zrezygnowana wyłączyłam go, ponieważ i tak nie mogłam się na niczym skupić. Byłam podekscytowana, a patrząc na zegarek czułam jakby czas się jak na złość zatrzymał.
Sama nawet nie wiem kiedy zasnęłam, obudziłam się dopiero, gdy ktoś dobijał się do drzwi. Spojrzałam na zegarek 20:30. Rozszerzyłam oczy i przestraszona szybko podbiegłam do drzwi.
-Skarbie wiem,że się spóźniłem, ale..-nie dokończył bo złączyłam nasze usta w pocałunku.
-Nic nie szkodzi- uśmiechnęłam się- Idziemy?- spytałam i odwróciłam się by zamknąć drzwi.
Na miejscu byliśmy bardzo szybko. Teraz dopiero zauważyłam, że jesteśmy w jednej z knajp na obrzeżach miasta. Byłam trochę...zdziwiona, ale...ważne, że jesteśmy razem.
Pewnie zastanawiacie się co mnie tak zaskoczyło. Cóż...ta knajpa to tak jakby bar, czyli piwo i szybkie żarcie. Myślałam, że skoro to randka...eh, po prostu liczyłam na wiecej romantyzmu, tym bardziej, że tak się ubrałam.
Bez słowa usiedliśmy przy jednym z stolików, odezwaliśmy się dopiero gdy podeszła do nas kelnerka.
-Co podać?- spytała nawet na nas nie patrząc. Brad widać, że zaciekawił się jej osobą, bo z uśmiechem na twarzy zmierzył wzrokiem blond dziewczynę. Przyznam, że była bardzo ładna i chyba nigdy jej jeszcze w tym mieście nie widziałam. Była młoda, chyba w moim wieku, a Brad...cóż...jemu zawsze podobały się dziewczyny i wiem, że i on podoba się innym, jednak...byłam zdania, że skoro jest ze mną, to woli mnie od innych, co nie? Chyba...
-Egh...-odkaszlnęłam, aby choć trochę zwrócić uwagę MOJEGO chłopaka- Poproszę...- spojrzałam na menu i o mało co oczy nie wyszły mi z orbit. To było...eh...szkoda gadać-macie tu coś bez mięsa? Jestem na diecie- powiedziałam zażenowana.
-Sałatka? Może być?-spytała uprzejmie dziewczyna.
-Tak, dziękuje.-odpowiedziałam
-A dla pana?-spytała spoglądając w końcu na Brada.
-Frytki i stek.-powiedział z cwaniackim uśmiechem. Zerknęłam na dziewczynę, która chyba jako jedyna dziewczyna nie wykazała zainteresowania jego osobą. Ucieszyłam się, a na moją twarz wpełznął słodki uśmiech.
-Coś jeszcze? Może coś do picia?-spytała znów patrząc na mnie.
-Wode, dziękuję.-odpowiedziałam.
-A ja piwo.-powiedział Brad. W mojej głowie pojawiło się tysiące myśli. Piwo? Knajpa? Spóźnienie? Co się z nim dzieje? Nigdy taki nie był. Zawsze był słodki, romantyczny, a teraz?
Z tego wszystkiego nawet nie zauważyłam kiedy kelnerka odeszła i wróciła z naszymi zamówieniami.
-Smacznego.-powiedziała, a gdy odchodziła Brad odwrócił się i jeszcze perfidnie spojrzał na jej tyłek.
Szczerze? Miałam ochotę wyjść,ale postanowiłam jakoś to olać i przetrwać ten wieczór do końca.
(Justin)
Kilka dni temu wprowadziliśmy się z Demi do nowego miasta. Tutaj postanowiliśmy zostać na dłużej, oboje chcemy trochę odpocząć, a Miami to podobno super miasto.
Za namową Demi zapisałem się również do miejscowego liceum, gdzie zamierzałem skończyć szkołę, a ona zaś znalazła pracę w barze, gdzieś, na obrzeżach miasta.
Gdy wszystko załatwiłem, postanowiłem odwiedzić ją w nowej pracy.
Knajpa była skromna, ale klientów nie brakowało. W środku śmierdziało papierosami i alkoholem, ale mi to nie przeszkadzało. Podszedłem do baru i usiadłem na jednym z krzeseł.
-Hej Justin.- nagle przede mną pojawiła się blondynka.
-Hej Demi. Jak w nowej pracy?-spytałem z uśmiechem.
-Wiesz...całkiem spoko. Da się wytrzymać i za ładny tyłek dają niezłe napiwki.-pochwaliła się.
-Skromność.-wykaszlałem, na co uderzyła mnie w ramie.
-Dupek.-powiedziała ze śmiechem.
-I tak mnie kochasz.-wysłałem jej buziaka w powietrzu.
-Tak, tak...cokolwiek,byś mógł lepiej spać, Bieber.-powiedziała, a po chwili poczułem jak ktoś na mnie wpada.
-Oj przepraszam.-usłyszałem delikatny głos. Odwróciłem się i zamarłem. Laska była młoda i bardzo gorąca.
-Nic się nie stało.-powiedziałem, ale nie wiem czy usłyszała, bo zaraz ruszyła w stronę stolika. Odprowadziłem ją wzrokiem i zauważyłem, że ma towarzystwo. Koleś wyglądał na cwaniaka, ale pewnie odrobina strachu i by płakał.
-Eh.-usłyszałem westchnięcie Demi.
-Co?- spytałem zdezorientowany.
-Odpuść, dziewczyna fajna, ale zakochana po uszy.-powiedziała z dezaprobatą.
-Skad wiesz?- spytałem wywracając oczami.
-Biorąc od nich zamówienie jej chłopak bardziej interesował się moim tyłkiem i cyckami od niej, a ona i tak siedziała i udawała, że nie widzi. Inna kopnęłaby go w dupe i odeszła, ale nie ona.- powiedziała zerkając na pare.
-Debil.-mruknąłem.
-A wiec? Co ci podać?-spytała.
-Nic, prowadzę, ale...jutro porywam cię na imprezę.-powiedziałem z cwaniackim uśmiechem.
-Justin, ale...
-Nie ma "ale" kochanie, idziesz i tyle.-powiedziałem i skradając jej buziaka w policzek ruszyłem w stronę wyjścia. Ostatni raz zerknąłem na tajemniczą dziewczynę i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jej oczy błagały o pomoc i ratunek, ale nic nie mogłem zrobić. Uśmiechnąłem się do niej lekko i puściłem oczko po czym wyszedłem i ruszyłem w stronę domu.
______________________________________________________________________
Heeejjj ludzie. Proszę...nawet błagam o komentarze, to bardzo motywuje. To opowiadanie strasznie mi się podoba i mimo wszystko będę pisać. Dalsze rozdziały będą coraz dłuższe, a te krótsze będę pisać wcześniej i częściej. :D Czekam na wasze opinie :D
Rozdzial 1
(Diana)
Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale nie cierpie poniedziałków. Szkoła jak szkoła, ale to wczesne wstawanie jest męczarnią.
-Lola...-zza drzwi usłyszałam glos mojej mamy.
-Tak?- odkrzyknęłam poirytowana.
-Zaraz śniadanie, a potem do szkoły, wiec wstawaj.- powiedziała i po chwili juz jej tam nie było.
-Eh...no to sobie pospałam.- westchnęłam i leniwie podniosłam się z łóżka.
Na nogi założyłam moje różowe, milusie kapcie i ruszyłam w stronę garderoby.
Nie miałam zbyt wielu ubrań, ale miałam wyobraźnię, przez co potrafiłam z kilku rzeczy stworzyć kilka strojów.
Po zabraniu jeansowych spodenek i kremowej bluzki, poszłam się troche odświeżyć.
Wzięłam letni prysznic tak jak uwielbiałam z rana i ubrałam swój zestaw. Wróciwszy do pokoju złapałam za moja torbę z książkami i poszłam na śniadanie.
-Hej skarbie -powiedział tata. Podeszłam do niego z szerokim uśmiechem i dalam mu buziaka w policzek.
-Hej tato.- powiedziałam i usiadłam przy stole.
-Kochanie, my juz idziemy do pracy, tu masz pieniądze na drugie śniadanie i proszę uważaj na lekcji. - mama ucałowała mnie w glowe i zaraz ich nie bylo.
Zaczynam się przyzwyczajać do tego, że nie ma ich w domu. Są bardzo zapracowani i nie maja czasu by zajmowac sie 18-latką.
Po zjedzeniu śniadania, usłyszałam klakson. To pewnie Brad, mój chłopak. Jest bardzo kochany i dba o mnie jak nikt inny. Od zawsze się w nim podkochiwałam, ale nigdy nie wierzyłam, że kiedyś moze byc mój. A teraz? Juz jesteśmy ze sobą rok i nie umiemy bez siebie żyć.
-Hej skarbie.- powiedziałam dając mu całusa w policzek.
-Hej, co tak dlugo?- spytał oschle. Nie mam pojęcia czemu, ale czasem on tak ma, że jest nie miły w stosunku do mnie, ale rozumiem go. Tez czasem mam gorsze dni i on musi znosić moje marudzenia.
-Przepraszam, nie chciałam.- przeprosiłam i juz nic nie mówiłam. W takich sytuacjach mało ze sobą rozmawialiśmy.
Gdy dojechaliśmy do szkoły, oboje z uśmiechem na ustach wyszliśmy z auta.
W głębi duszy bylo mi przykro i wiedziałam, że Brad również nie jest szczęśliwy, ale jako szkolna elita musimy być idealni.
-Hej stary.- powiedział Dan, przyjaciel Brada i jeden z drużyny koszykarskiej. Byl bardzo przystojnym blondynem o niebieskich oczach, ale nie tak przystojny jak Brad. Go chyba nikt nie przebije.
-Hej Lol.- przywitał się ze mną i zaraz powrócił do rozmowy z Bradem. Teraz była chwila dla nich i wiedziałam, że szybko mnie nie zobaczą, tak więc poszłam w stronę szafek, gdzie czekały na mnie moje przyjaciółki.
-hej dziewczyny.- powiedziałam radośnie i otworzyłam szafkę.
-Hej Lol, dzisiaj też robimy trening?- spytała jedna
-Tak, ale tylko jeden układ.- powiedziałam z tajemniczym uśmiechem.
-Czyżby Brad?- spytała druga.
-Możliwe, ale nie ważne. -zaśmiałyśmy sie - Teraz czas na lekcje, po szóstej godzinie spotkamy się w sali gimnastycznej.-powiedziałam i pożegnałam się z dziewczynami.
-Ej Lol.- nagle zaczepiła mnie Debby.
-Hej Deb, co tam?- spytałam przyjaźnie.
-Co planujecie dzisiaj z Bradem?- spytała z zaciekawieniem.
-Sama nie wiem. Powiedział, że to niespodzianka i mam się seksownie ubrać.-powiedzialam i przegryzłam dolna wargę.
-Serio?- uśmiechnęła się radośnie.
-Mhm.-przytaknęłam- czuję, że to będzie nie zapomniany wieczór.- dodałam i razem ruszyłyśmy w stronę klasy.
-----------------------------------------------
Hejj...mamy pierwszy rozdział. Mam nadzieję, ze was zaciekawi i poczekacie na drugi, w którym pojawi sie niespodziewany gosc.
Prosze o komentarze i przepraszam za bledy. Przypominam ze pisze na telefonie i nie jest mi latwo wszystko sprawdzic.
Zapraszam do obserwowania i czytania mojego drugiego opowiadania. Link macie w poprzednim poscie.
Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale nie cierpie poniedziałków. Szkoła jak szkoła, ale to wczesne wstawanie jest męczarnią.
-Lola...-zza drzwi usłyszałam glos mojej mamy.
-Tak?- odkrzyknęłam poirytowana.
-Zaraz śniadanie, a potem do szkoły, wiec wstawaj.- powiedziała i po chwili juz jej tam nie było.
-Eh...no to sobie pospałam.- westchnęłam i leniwie podniosłam się z łóżka.
Na nogi założyłam moje różowe, milusie kapcie i ruszyłam w stronę garderoby.
Nie miałam zbyt wielu ubrań, ale miałam wyobraźnię, przez co potrafiłam z kilku rzeczy stworzyć kilka strojów.
Po zabraniu jeansowych spodenek i kremowej bluzki, poszłam się troche odświeżyć.
Wzięłam letni prysznic tak jak uwielbiałam z rana i ubrałam swój zestaw. Wróciwszy do pokoju złapałam za moja torbę z książkami i poszłam na śniadanie.
-Hej skarbie -powiedział tata. Podeszłam do niego z szerokim uśmiechem i dalam mu buziaka w policzek.
-Hej tato.- powiedziałam i usiadłam przy stole.
-Kochanie, my juz idziemy do pracy, tu masz pieniądze na drugie śniadanie i proszę uważaj na lekcji. - mama ucałowała mnie w glowe i zaraz ich nie bylo.
Zaczynam się przyzwyczajać do tego, że nie ma ich w domu. Są bardzo zapracowani i nie maja czasu by zajmowac sie 18-latką.
Po zjedzeniu śniadania, usłyszałam klakson. To pewnie Brad, mój chłopak. Jest bardzo kochany i dba o mnie jak nikt inny. Od zawsze się w nim podkochiwałam, ale nigdy nie wierzyłam, że kiedyś moze byc mój. A teraz? Juz jesteśmy ze sobą rok i nie umiemy bez siebie żyć.
-Hej skarbie.- powiedziałam dając mu całusa w policzek.
-Hej, co tak dlugo?- spytał oschle. Nie mam pojęcia czemu, ale czasem on tak ma, że jest nie miły w stosunku do mnie, ale rozumiem go. Tez czasem mam gorsze dni i on musi znosić moje marudzenia.
-Przepraszam, nie chciałam.- przeprosiłam i juz nic nie mówiłam. W takich sytuacjach mało ze sobą rozmawialiśmy.
Gdy dojechaliśmy do szkoły, oboje z uśmiechem na ustach wyszliśmy z auta.
W głębi duszy bylo mi przykro i wiedziałam, że Brad również nie jest szczęśliwy, ale jako szkolna elita musimy być idealni.
-Hej stary.- powiedział Dan, przyjaciel Brada i jeden z drużyny koszykarskiej. Byl bardzo przystojnym blondynem o niebieskich oczach, ale nie tak przystojny jak Brad. Go chyba nikt nie przebije.
-Hej Lol.- przywitał się ze mną i zaraz powrócił do rozmowy z Bradem. Teraz była chwila dla nich i wiedziałam, że szybko mnie nie zobaczą, tak więc poszłam w stronę szafek, gdzie czekały na mnie moje przyjaciółki.
-hej dziewczyny.- powiedziałam radośnie i otworzyłam szafkę.
-Hej Lol, dzisiaj też robimy trening?- spytała jedna
-Tak, ale tylko jeden układ.- powiedziałam z tajemniczym uśmiechem.
-Czyżby Brad?- spytała druga.
-Możliwe, ale nie ważne. -zaśmiałyśmy sie - Teraz czas na lekcje, po szóstej godzinie spotkamy się w sali gimnastycznej.-powiedziałam i pożegnałam się z dziewczynami.
-Ej Lol.- nagle zaczepiła mnie Debby.
-Hej Deb, co tam?- spytałam przyjaźnie.
-Co planujecie dzisiaj z Bradem?- spytała z zaciekawieniem.
-Sama nie wiem. Powiedział, że to niespodzianka i mam się seksownie ubrać.-powiedzialam i przegryzłam dolna wargę.
-Serio?- uśmiechnęła się radośnie.
-Mhm.-przytaknęłam- czuję, że to będzie nie zapomniany wieczór.- dodałam i razem ruszyłyśmy w stronę klasy.
-----------------------------------------------
Hejj...mamy pierwszy rozdział. Mam nadzieję, ze was zaciekawi i poczekacie na drugi, w którym pojawi sie niespodziewany gosc.
Prosze o komentarze i przepraszam za bledy. Przypominam ze pisze na telefonie i nie jest mi latwo wszystko sprawdzic.
Zapraszam do obserwowania i czytania mojego drugiego opowiadania. Link macie w poprzednim poscie.
środa, 18 czerwca 2014
Wprowadzenie
Hej!!! Przygotowuje opowiadanie o Justinie. On nie bedzie sławny, jednak bd jednym z głównych bohaterów. Piszę też inne opowiadanie TUTAJ macie link. Proszę o komentarze, ponieważ to bardzo pomaga w dalszym pisaniu. Można też dodać opowiadananie do obserwowanych.:D
Przepraszam również za błędy, ponieważ bede pisać na telefonie i bedzie mi trudno wszystko sprawdzić. Lubie pisać opowiadania i mam kilka skończonych, jesli będziecie chcieli linki to pisać!!!
Nie mam zbytniego dostępu do kompa czy laptopa wiec pozostaje mi telefon. Polecam też moje krótkie opowiadania na pinger.pl :D
TO ZACZYNAMY!!!!!
_____________________________________________________________________
Przepraszam również za błędy, ponieważ bede pisać na telefonie i bedzie mi trudno wszystko sprawdzić. Lubie pisać opowiadania i mam kilka skończonych, jesli będziecie chcieli linki to pisać!!!
Nie mam zbytniego dostępu do kompa czy laptopa wiec pozostaje mi telefon. Polecam też moje krótkie opowiadania na pinger.pl :D
TO ZACZYNAMY!!!!!
_____________________________________________________________________
Bohaterowie
Diana Colucci (Lola)- dziewczyna z dobrego domu. Ma 18 lat i chodzi do liceum Miami, południowo-wschodniej Florydzie.
Jest cheerleaderką, a raczej ich kapitanką. Ma chłopaka, Brada Derway'a, kapitana szkolnej drużyny koszykarskiej. To najpopularniejsza para w szkole i świata poza sobą nie widzą.
Dziewczyna nie jest bogata, ale do biednych nie należy. Udaje gwiazdę gdy tak naprawdę jest bardzo mądrą i delikatną dziewczyną...
Brad Derway- chłopak Diany oraz szkolna gwiazda. Jest bardzo popularny i wychwytywany przez dziewczyny.
Ma 19 lat i pochodzi z bogatej, wysoko cenionej rodziny.
Uważa się za najlepszego,najprzystojniejszego chłopaka.
Uwielbia imprezy, kobiety i super zabawe....
Justin Bieber- nowy w mieście Miami. Dużo podróżuje, ale tym razem postanowił zatrzymać się na dłużej i skończyć liceum. Jego rodzina mieszka w Stratford w Kanadzie, ale on, zbuntowany chłopak zechciał stać się samodzielny i w wieku 18 lat wyjechał z rodzinnego miasta. Teraz ma lat 19 i nie należy do przyjaznych. Jedyną osobą, która go rozumie i wspiera jest jego przyjaciółka Demi Borown.
Demi Borown- przyjaciółka Justina. Poznali się na jednej z wycieczek Justina w Los Angeles. Dziewczyna pochodziła tam za odważną i zbuntowaną laskę,której nikt nie mógł mieć. Justin był tym który zburzył jej barierę. Nie byli ze sobą i nic oprócz przyjaźni między nimi nie ma. Dziewczyna jako jedyna poznała historię chłopaka i tak się zaprzyjaźnili. Ma 18 lat i nie ma rodziny. Od 17 roku życia mieszkała na ulicy.
Teraz podróżują i mieszkają razem. Są jak brat z siostrą.
Sara Pay- była przyjaciółka Diany. Od kiedy dziewczyna stała się gwiazdą, Sara przestała być dla niej ważna. Teraz są razem w drużynie, jednak nie dogadują się jak kiedyś.
ma 18 lat i jest jedną z mądrzejszych dziewczyn w szkole..
Debby Sted- kochanka Brada i "przyjaciółka" Diany. ma 18 lat i ma charakter złośnicy. Od zawsze chciała być kapitanem drużyny Diany ale zawsze przegrywała. Teraz potajemnie sypia z jej chłopakiem by zemścić się na dziewczynie.
To ona skłóciła Sarę i Diane.
Jest cheerleaderką, a raczej ich kapitanką. Ma chłopaka, Brada Derway'a, kapitana szkolnej drużyny koszykarskiej. To najpopularniejsza para w szkole i świata poza sobą nie widzą.
Dziewczyna nie jest bogata, ale do biednych nie należy. Udaje gwiazdę gdy tak naprawdę jest bardzo mądrą i delikatną dziewczyną...
Brad Derway- chłopak Diany oraz szkolna gwiazda. Jest bardzo popularny i wychwytywany przez dziewczyny.
Ma 19 lat i pochodzi z bogatej, wysoko cenionej rodziny.
Uważa się za najlepszego,najprzystojniejszego chłopaka.
Uwielbia imprezy, kobiety i super zabawe....
Justin Bieber- nowy w mieście Miami. Dużo podróżuje, ale tym razem postanowił zatrzymać się na dłużej i skończyć liceum. Jego rodzina mieszka w Stratford w Kanadzie, ale on, zbuntowany chłopak zechciał stać się samodzielny i w wieku 18 lat wyjechał z rodzinnego miasta. Teraz ma lat 19 i nie należy do przyjaznych. Jedyną osobą, która go rozumie i wspiera jest jego przyjaciółka Demi Borown.
Demi Borown- przyjaciółka Justina. Poznali się na jednej z wycieczek Justina w Los Angeles. Dziewczyna pochodziła tam za odważną i zbuntowaną laskę,której nikt nie mógł mieć. Justin był tym który zburzył jej barierę. Nie byli ze sobą i nic oprócz przyjaźni między nimi nie ma. Dziewczyna jako jedyna poznała historię chłopaka i tak się zaprzyjaźnili. Ma 18 lat i nie ma rodziny. Od 17 roku życia mieszkała na ulicy.
Teraz podróżują i mieszkają razem. Są jak brat z siostrą.
Sara Pay- była przyjaciółka Diany. Od kiedy dziewczyna stała się gwiazdą, Sara przestała być dla niej ważna. Teraz są razem w drużynie, jednak nie dogadują się jak kiedyś.
ma 18 lat i jest jedną z mądrzejszych dziewczyn w szkole..
Debby Sted- kochanka Brada i "przyjaciółka" Diany. ma 18 lat i ma charakter złośnicy. Od zawsze chciała być kapitanem drużyny Diany ale zawsze przegrywała. Teraz potajemnie sypia z jej chłopakiem by zemścić się na dziewczynie.
To ona skłóciła Sarę i Diane.
Subskrybuj:
Posty (Atom)