(Diana)
Następnego dnia, po przebudzeniu,poszukałam swojego telefonu by móc zobaczyć czy od wczoraj dostałam jakąś wiadomość od Brada.
Nic? Eh...moze zapomniał, wrócił późno i nie chciał mnie budzić albo zgubił telefon....albo...nie wiem. Mam nadzieje, że nic mu nie jest.
"Ty to jesteś głupia, zostawił cię tam wczoraj, a ty jeszcze sie o niego martwisz?" - odezwała sie moja podświadomość. Moze miała racje. On sam nie wiadomo czy w ogóle się o mnie martwił.
Westchnęłam i przewróciłam oczami. Nie chce mi sie o tym myśleć, nie potrzebne mi są nowe zmartwienia.
Szybko wygrzebałam jakis strój i ruszyłam w stronę łazienki, gdzieś szybko się umyłam, przebrałam oraz nałożyłam delikatny makijaż.
-Hej wszystkim.- powiedziałam wchodząc do kuchni, ale i tak nikt się nie odezwał, a na szafce leżała karteczka.
"Kochanie, musieliśmy wyjechać na kilka dni. Pieniądze są tam gdzie zawsze. Uważaj na siebie, Rodzice!
PS. Co jakiś czas będziemy dzwonic. Pa"
Tsa...juz to widzę. Zadzwonią spytać czy doszła jakąś paczka z ich pracy lub czy dzwonili z firmy. Nawet nie spytają jak sie czuje i czy czegoś mi nie brakuje.
Po śniadaniu wróciłam do pokoju po torbę i telefon, na którym o dziwo, była jedna wiadomość.
.
Od Skarbek :* :" Dziś nie dam rady po ciebie przyjechać."
.
I to wszystko? Co mu ostatnio odbiło? Nie mam pojęcia, ale jak się inni dowiedzą...
No więc byłam zmuszona pojechać swoim autem.
Na drodze nie było korków. Ludzie widać spieszyli się do pracy, a inni spacerowali w porannym słońcu.
Na szkolnym parkingu nie łatwo było znaleźć wolne miejsce, ale ja nie miałam z tym problemu. Chłopacy ustępowali mi miejsca a czasami nawet parkowali za mnie.
Gdy juz zajęłam jedno miejsce, chwyciłam torbę i wysiadłam z auta. Kilka osób obróciło się w moją stronę ze zdziwienia, ponieważ zwykle przywoził mnie Brad, ale uśmiechnęłam sie do nich szczerze, aby nie pomyśleli, że coś jest nie tak.
Przechodząc przez parking usłyszałam ryk motoru. Odwróciłam się w tamtą stronę i co mnie bardzo zdziwiło...na motorze siedział Justin i ta barmanka z knajpy.
Oboje zwrócili na siebie uwagę innych, ale im to nie przeszkadzało. Śmiali się i o czymś intensywnie rozmawiali.
Biip Biip
.
Od Debby: "Dzisiaj nie przyjdę na trening"
.
Ten dzień jest coraz dziwniejszy...pierw Brad, potem Justin, a teraz to.
.
Do Debby: " czemu? :c"
.
Odpisałam szybko na smsa. Gdy chciałam odczytać odpowiedź, usłyszałam głośny pisk opon, a zaraz po tym szarpnięcie mojego ciała w bok. Nie mam pojęcia co się stało, ale przed oczami zrobiło mi się ciemno.
Nie wiem ile tak leżałam, ale po jakimś czasie, znów zaczęłam kontaktować. Gdy miałam otworzyć oczy, promienie słońca uniemożliwiły mi to.
-Nic ci nie jest?- usłyszałam znany mi, zachrypnięty głos.
-Chyba.- wymamrotałam i zmrużyłam oczy.
-To dobrze- powiedział i pomógł mi wstać.
Wokól nas było kilka osob, które z zaciekawieniem i zaskoczeniem obserwowały dalszy przebieg wydarzeń. Gdy tylko spiorunowałam ich spojrzeniem, powrócili do swoich zajęć.
-Dziekuje- zwróciłam sie do Justina.
-Nie ma za co. Ale uważaj nastepnym razem na siebie, bo moge nie zdążyć cię uratować - uśmiechnął się i puścił mi oczko.
-Postaram sie.- powiedziałam i podniosłam resztki telefonu oraz torebkę.
-Chodzisz tu do szkoły?- spytał idąc koło mnie.
-Mogłabym się ciebie spytać o to samo.-powiedziałam.
-Dopiero zaczynam- powiedział znów sie uśmiechając.
-A blond barmanka?- spytałam, po chwili rozumiejąc swoja głupotę.
-Demi? Ona nie może sie uczyć, nie ma żadnych prawdziwych dokumentów.-powiedział, a ja szeroko otworzyłam oczy.-Jej rodzina porzuciła ją jak była mała, potem tułała się po rodzinach zastępczych, aż spotkała mnie.- dokończył swoja opowieść, a ja nie mogłam w to uwierzyć.
-To bardzo miłe z twojej strony, że postanowiłeś się nią zająć.- powiedziałam otwierając swoją szafkę.
-To nic takiego. Jest wredna suka na zewnątrz, ale w środku ma wielkie serce.-dodał, a mi zrobiło się ciepło na sercu.
-Rozumiem. Em..-spojrzałam na niego-Muszę już isc. Dzieki za ratunek i cóż...-uśmiechnęłam sie do niego- do zobaczenia- dodałam i odeszłam w stronę klasy.
(Justin)
Ta dziewczyna mnie zadziwia. Z dnia na dzień ciągnie mnie do niej jeszcze bardziej.
Tylko ten jej chłopak aka dupek, mnie denerwuje.
Patrzyłem jak Diana odchodzi, póki nie zniknęła mi z oczu. Westchnąłem I ruszyłem w stronę sekretariatu.
-Dzien dobry.- przywitałem się z kobietą za biurkiem.
-Dzien dobry.- powiedziała spoglądając na mnie.
-Jestem tu nowy i gdy wczoraj dzwoniłem, powiedziano mi, że mam sie tutaj zgłosić.
-Ah tak...pan Justin Bieber.-powiedziala wpisując coś do komputera.
-Dokładnie - potwierdziłem.
-Prosze, tutaj masz kod do szafki,potrzebne podręczniki i plan zajęć oraz ulotkę z dodatkowymi zajęciami.-powiedziała wręczając mi potrzebne rzeczy.
-Dziekuje- odpowiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Miłej nauki, mamy nadzieje, że spodoba się panu w tej szkole.- powiedziała, na co sie uśmiechnąłem z myślą o ślicznej Loli.
-Już mi się podoba.-powiedzialem do siebie i wyszedłem.
-----------------------------------------------
Hej hej...ktos tu jest? Widzę, że są odsłony, ale brak komentarzy :c
Nie wiem czy komuś sie podoba to co pisze i czy chcecie wiecej.
Jeśli możecie, to proszę chociaz o kropkę w komentarzu...to jest sekunda, ale dla mnie to wiele znaczy. Nawet nie wiecie jak komentarze motywują do pisania. A tak to...odechciewa sie pisać :/
Myślę, że między Bradem, a Debby coś jest :/ Justin zachował się jak BOHATER ;)w ststosunku do Diany :)
OdpowiedzUsuń