niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 8

(Diana)
W końcu wymarzony piątek. Rano jak zwykle wyszykowałam się i ruszyłam do szkoły.
Od starcia Brada i Justina nie widziałam ani jednego ani drugiego, ale ludzie i tak gadali. To już dwa dni! Nie mogą w końcu zapomnieć?
Gdy byłam już na miejscu, na parkingu spotkałam Sarę.
-Hej-przywitała mnie radośnie.
-Hej.-powiedziałam i ją przytuliłam.
-Wiesz kogo dziś widziałam?- spytała podekscytowana.
-Kogo?
-Justina.-pisnęła, a ja szybko zakryłam jej buzię ręką.
-Ciiicho bądź-powiedziałam i się zaśmiałam. Cóż...tamtego wieczoru gdy do mnie przyszła powiedziałam jej o moim pierwszym spotkaniu z Justinem i o tym jak uratował mnie przed szkołą.
Teraz chodzi podekscytowana, bo uważa, że to super facet i jest o wiele przystojniejszy od Brada.
Przyznam szczerze, że to może być prawda, ale jednak jestem z Bradem i on mnie kocha, jak ja jego. Chyba.
-No, ale...-chciała już coś dodać, ale jej przerwałam.
-Nieważne. A widziałaś Brada?-spytałam z zaciekawieniem. Wczoraj napisałam mu smsa o imprezie, u jednego z chłopaków z mojej drużyny, wiec zastanawiam się czy razem pójdziemy.
-Nie.-powiedziała ponuro.-Ale za to Justin...
-Nie interesuje mnie żaden Justin.-stanęłam tuż przed nią i patrząc na nią mówiłam.-Ciągle tylko Justin, Justin. Ja jestem z Bradem i mimo iż ten Justin jest przystojny i bardzo miły nie znaczy, że jak teraz przyjdzie to rzucę mu się w ramiona.-powiedziałam, a ona z otwartą buzią i trochę z przerażeniem patrzała na coś za mną.
-Em...Lol..-zaczęła i pokazywała palcem abym się odwróciła.
-Co?-spytałam i gwałtownie się odwróciłam. Zamurowało mnie.
Przede mną stał sam Justin Bieber i miał na twarzy ten swój cwaniacki uśmiech. Nie umiałam wydusić z siebie słowa. Od jak dawna tam stał? Co usłyszał? Mam nadzieję, że nie za wiele...
-A wiec jestem przystojny?-spytał z uśmiechem podchodząc bliżej.
-Ja...to znaczy....em...nieważne, choć Sara.-powiedziałam i szybko stamtąd uciekłam.
Sama nie wiem co to miało być. Zachowałam się jak tchórz, ale on...ugh. Sama nie wiem co się ze mną dzieje. On sprawia, że czuję się taka mała i zawsze jestem skrępowana pod jego wzrokiem. Gdy mówi to po moim ciele przechodzi dreszcz, a gdy chociażby mnie dotknie to moje ciało się rozpływa.
-Co to było?-powiedziała Sara idąc koło mnie.
-Nic.-powiedziałam i otworzyłam szafkę.
-Jak to nic? Widziałam. Leci na ciebie.-powiedziała, a zabierając potrzebne rzeczy ruszyłam w stronę klasy.
-Daj spokój, to nieprawda.-powiedziałam, a ona prychnęła.
-Ta jasne. Przecież to widać na kilometr. Gapi się na ciebie jak zaczarowany.-powiedziała i usiadła koło mnie.
-Nieważne. Dzisiaj piątek. Idziesz na imprezę do Toma?-spytałam, a ona od razu się rozpromieniła.
-No pewnie.-odpowiedziała. I o to mi chodziło. Chciałam, żeby przestałą gadać o tym Bieberze i zajęła się czymś innym. A temat Toma to dobry sposób na odwrócenie jej uwagi. Podkochiwała się w nim i wiedziałam, że nie odpuści pójścia na tą imprezę.
-To super. To może przyjdziesz do mnie o 17 i przygotujemy się razem?-spytałam, a gdy przytaknęła zajęłyśmy się lekcją.
***
Dzień minął bardzo szybko i nawet się nie spostrzegłam kiedy była już 16:50. Za 10 min powinna przyjść Sara, a ja nie mam pomysłu co na siebie włożyć. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
-Już jestem.-powiedziała Sara- nie mogłam się doczekać, więc jestem wcześniej -dodała.
-Rozumiem.-zaśmiałam się i poszłyśmy do mnie do pokoju.-Wiesz...mogłabyś mi pomóc, bo...
-No pewnie zaraz coś znajdziemy.-przerwała mi i zaczęła przeglądać moją szafę. Ja w tym czasie wzięłam szybki prysznic i zaraz zabrałam się za fryzurę i makijaż.
-W ogóle widziałaś może gdzieś mój telefon?-spytałam, a ona zmarszczyła brwi.-Muszę zobaczyć czy Brad odpisał. Nie rozmawiałam z nim od kilku dni i nadal nie odpisuje.-powiedziałam, a ona wzruszyła ramionami.
-Bo to dupek.-powiedziała, a ja spiorunowałam ją spojrzeniem.-Mówię jak jest.-dodała z podniesionymi rękoma.-A jak tam twoi rodzice?-spytała.
-Nadal w trasie. Nie wiem kiedy wrócą. Bardzo rzadko dzwonią, a ostatnio mama mówiła, że coś się pokomplikowało i muszą jeszcze kilka dni zostać.-powiedziałam, a ona westchnęła.
-Chyba nigdy się nie zmienią.-powiedziała, a ja uśmiechnęłam się do niej blado.
-Są plusy i minusy, ale brakuje mi ich czasem.-powiedziałam i zapadła cisza.
-Mam!-nagle krzyknęła.
-Co?-spytałam, a ona stanęła przede mną z niebieską, obcisłą sukienką.-Nie jest trochę za krótka?-spytałam, a ona przewróciła oczami.
-Daj spokój, od kiedy się tym przejmujesz..-powiedziała, a ja wzruszyłam ramionami i poszłam się przebrać.
Gdy byłyśmy już gotowe ruszyłyśmy na imprezę.
Już na zewnątrz było słychać głośną muzykę, a przez okno widać było jak zabawa się rozkręca.
Było już sporo ludzi. Tom jest całkiem popularny w szkole, wiec prawie każdy chciał przyjść do niego i się zabawić.
-Choć napijemy się czegoś.-powiedziała Sara, przekrzykując muzykę.
-Ok.-powiedziałam i zaraz po zamówieniu wlewałyśmy w siebie alkohol.
-Choć idziemy potańczyć.-zaraz poczułam szarpnięcie za rękę i poszłyśmy na parkiet. Muzyka była bardzo szybka, ale dało się złapać rytm i ruszać biodrami jak każdy.
W pewnym momencie poczułam ręce na biodrach, wiec odwróciłam się by zobaczyć kto to.
-Brad.!-krzyknęłam zachwycona.-pisałam, czemu nie odpisałeś?-spytałam ze smutną miną.
-Chciałem ci zrobić niespodziankę, a wiedziałem, że i tak przyjdziesz.-powiedział, a ja się zaśmiałam.
-To prawda.-powiedziałam i dałam mu buziaka.-niespodzianka się udała.-powiedziałam i znów tańczyliśmy razem.
Po kilku piosenkach Brad powiedział, że musi coś załatwić i gdzieś zniknął. Tańczyłam potem jeszcze z kilkoma innymi chłopakami, a gdy nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa poszłam się czegoś napić i usiąść.
-Hej..-usłyszałam nagle ten znany chrapliwy głos.
-Justin?A co ty tu robisz?-spytałam zdziwiona.
-Przyszedłem na imprezę, nie mogę?-spytał z uśmiechem i usiadł koło mnie.
-Możesz..-powiedziałam, na no oboje się zaśmialiśmy.
-Zatańczysz?-spytał nagle.
-Może później, teraz moje nogi odpoczywają.-powiedziałam i wzięłam łyka drinka.
-Okej. Ale już zamawiam taniec.-powiedział, na co skinęłam głową.
-Oczywiście.-dodałam i znów się zaśmialiśmy.
-Czemu pobiłeś się z Bradem?-spytałam nagle.
-Wpadłem na niego niechcący i tak jakoś się zaczęło.-powiedział drapiąc się po karku.
-I nie chodziło o mnie?-spytałam, a on spojrzał na mnie zaskoczony. Głupia ja! Po co się o to pytałam? Przecież to jasne, że nie chodziło o mnie! Jak mogłam nawet o tym pomyśleć!
-Nie...znaczy...trochę.-odpowiedział, a ja otworzyłam szerzej oczy.
-Znaczy?-spytałam, a on wzruszył ramionami.
-Nieważne.-powiedział i szybko wstał-em...muszę iść.-powiedział i ruszył gdzieś w głąb mieszkania.
Nie mogłam tak łatwo odpuścić. Musiałam się dowiedzieć o co chodziło, wiec ruszyłam za nim. Pewnie gdybym tyle nie wypiła to olałabym to, ale teraz jestem zbyt uparta, żeby to zrobić.
-Justin!-krzyknęłam, ale szedł dalej. gdy wszedł po schodach nagle się zatrzymał, a ja o mało co nie wpadłam na jego plecy.-Co je...-nie zdążyłam dokończyć, bo gdy spojrzałam tam gdzie on, to zamarłam.
Czułam jakby ziemia opadała, a ja razem z nią. To nie mogła być prawda. To musiał być sen. Dlaczego? Po co? Jak?
-Lol...-nagle odezwał się Justin i zaczął mnie odsuwać od tego wszystkiego.
-Jak mogłeś.-krzyknęłam tak głośno, że para która przed chwilą się miziała spojrzała na mnie.
-Lol to nie tak jak myślisz..-powiedział Brad.
Tak...To był Brad i moja...BYŁA przyjaciółka Debby. Całowali się...na moich oczach. To było zbyt wiele...
___________________________________________________________________________
Hej hej hej....jak tam? Jak wakacje? U mnie nudy trochę, ale cieszę się, że nie ma szkoły. O to nowy rozdział i mam nadzieję, że wam się spodoba. :D Czekam na komentarze i jeśli możecie, to prosze udostępniajcie moje opowiadanie dalej...:D dzieki i do zobaczenia. :D

1 komentarz:

  1. U mnie wakacje spoko. Troszkę (troszkę? Hahaha ) się spaliłam :D :/ świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń